za każdym razem, gdy jadę do Dzierżoniowa,
a konkretnie do Szkoły Jogi Samadhi, którą założyła Iwona Rasińska, czuję zdenerwowanie przemieszane ze szczęściem i radością. Cieszę się, że jestem tam zapraszana. Cieszę się, że już trzy razy dane mi było spotkać się z tak cudownymi grupami. Niektóre Osoby czekały na mnie, co mnie zawsze wprawia w zadziwienie, ale też daje dużo ciepła.
Te warsztaty, które odbyły się w ubiegłą sobotę były dla mnie szczególne. Pomijam fakt, że z wszystkich przeprowadzonych najtrudniejsze, bo temat wygięć jest dla mnie tematem wyjątkowo trudnym. Nie tylko pod względem fizycznym, ale przede wszystkim mentalnym. Tym bardziej, jechałam pełna obaw, choć bardzo chciałam się z uczestniczkami podzielić swoim indyjskim doświadczeniem.
Nie spodziewałam się aż tak licznej grupy, tak otwartej i tak życzliwej.
Czuję zawsze czy to będzie dobry czas. Albo jest energia, albo jej nie ma. Ta pojawiła się już na początku i tylko zwiększała natężenie:)
Bardzo jestem każdej uczestniczce wdzięczna za tę energię. Najpiękniejsze było (i nadal jest) to, że nie przestawały spływać do mnie od Was wiadomości już po warsztatach. Pierwszy raz w życiu nie czytałam książki w pociągu, bo czytałam Was. Za zaufanie, którym mnie obdarzyłyście, kłaniam się nisko. Będę sobie te Wasze historie nosić w sercu, zrobię dla nich ładne miejsce.
Te moje do Was przyjazdy to też czas gdy dane mi jest pobyć chwilę z Iwoną w miejscu, które stworzyła razem z A. Zawsze jadę dzień wcześniej. Gdy zbliżamy się do tego małego raju, w którym mieszkają, zawsze milknę. Nie zamykam oczu, żeby zapamiętać to, co widzę, przeciwnie, patrzę, chłonę, głodna jestem tego widoku. Góry są z każdej strony, ich maleńki domek stoi gdzieś pośrodku.
Siedzę sobie zawsze z nimi i cieszę się tym czasem jak dziecko. Nie da się tego opisać. Czas się zatrzymuje. Żyją skromnie, prosto, zgodnie z naturą. Zawsze podczas tych pobytów zmienia mi się perspektywa, ustawiam się do pionu, prostuję, przypominam sobie, co jest ważne. Za te rozmowy jestem wdzięczna i każda we mnie na długo zostaje. Tam przypominam sobie, że oddech jest największą potęgą i że joga trwa 24 godziny na dobę.
Dziękuję