Na czas w Domu pod Lipą zawsze czekamy z jakimś wyjątkowym zniecierpliwieniem. Po prostu chcemy, żeby już nastał. Już nawet sam moment jazdy w kierunku tego miejsca jest częścią tego wyjątkowego czasu. Już wtedy się zaczyna. Wiemy, że te kilka dni w środku lasu, bez całego zgiełku napływającego z zewnątrz, to jest czas tylko dla nas, czas, który ma nam dać dużo ukojenia, spokoju i ciszy a jednocześnie ma nas wzmocnić fizycznie i psychicznie.
Tym razem było dużo o zatrzymaniu, oddechu i uważności na dany moment, daną chwilę. Praca z ciałem i umysłem nie kończyła się w momencie zejścia z maty. Moją zachętą była praktyka uważności i spokoju przez cały dzień, nawet, a może szczególnie, podczas posiłków czy spacerów, gdy drugi człowiek mówi a ja słucham ale czy słyszę? Warto było to, co się dzieje w nas, obserwować.
Tyle już spotkań wyjazdowych za nami i tyle jeszcze przed nami. Za każdym razem przekonuję się jak dobrze na nas ten czas wpływa i jak coraz dłużej po powrocie trwa taki stan spokoju i równowagi. Tym razem w marcu, a był to weekend przedłużony o jeden dzień, dało się to odczuć jeszcze bardziej.
Mam nadzieję, że już wkrótce spotkamy się tam znowu.