You are currently viewing PO WARSZTATACH

PO WARSZTATACH

  • Post category:wydarzenia

W ubiegły weekend poprowadziłam warsztaty „Łagodność w praktyce jogi“ w Dzierżoniowie.

 

Starałam się przekazać uczestnikom maksymalnie dużo z tego, czego sama się nauczyłam i co mnie, osobę praktykującą, przekonuje. Mam nadzieję, że choć przez chwilę poczuliście – piszę to dla Was, więc pozwolę sobie na bezpośredni zwrot, coś nowego w praktyce, coś zupełnie innego.

Być może Was to przekonało, być może nie i wrócicie do swoich utartych ścieżek na macie, ale nawet jeśli spróbowaliście czegoś innego, to już to, jest krokiem do przodu, bo szukacie, próbujecie i sami wybieracie. A to jest wolność wyboru, którą wam podarowała Iwona, dała Wam możliwość popróbowania, praktykowania w inny sposób.

Dla mnie ten dzień i cały ten weekend był bardzo szczególny. Po pierwsze dlatego, że spędziłam czas z ludźmi otwartymi, chętnymi, by doświadczyć czegoś nowego. Z ludźmi, którzy przyjęli mnie tak ciepło, że moja trema zniknęła tak szybko, jak jeszcze nigdy. Czułam się tam tak dobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że Iwonka musiała wyjechać z Poznania tam, bo tam czekaliście Wy, jestem pewna, że dała Wam przestrzeń na doświadczanie czegoś nowego i nie jednemu z Was dała jasność, przetarła oczy, pokazała, że można coś zmienić, że możecie sobie coś nawzajem dawać, że Dzierżoniów ma Samadhi, Szkołę Jogi, w której krąży dobra energia.

Po drugie dlatego, że podczas tego weekendu, gdy siedzieliśmy sobie we trójkę w małym, cudownym domku, między Górami Sowimi a Ślężą, domu Iwony i Adama przepełnionym miłością i tym wszystkim, czego się szuka w domu, gdy zapadał już zmrok, siedząc tylko przy zapalonych świeczkach, pozwoliłam sobie w końcu podjąć decyzję, która kiełkowała we mnie od stycznia. Złożyło się ostatnio na to kilka spraw, ale właśnie tam nagle znalazłam przestrzeń na to, by pozwolić sobie na zmianę.

Strach, jak zawsze nie pozwalał mi zrobić kroku do przodu, a w ten weekend po prostu pojawiła się na to gotowość. Poczułam lekkość w ciele, jakbym pozbyła się ciężaru ważącego tony, które nosiłam na swoich barkach. Wszystko co do mnie przyjdzie będzie nowe, tak jak dla uczestników warsztatów, ale nowe nie znaczy gorsze, złe. Nowe znaczy inne.

Zmieniamy się, rozwijamy i często nasze decyzje nie podobają się innym. Często tracimy ludzi, którzy byli obok, może przez brak zrozumienia, może dlatego, że komuś jest przyjemniej zostać tam, gdzie jest, bo sobie umościł przyjemne gniazdo i mu się nie chce go opuszczać, może tak, a może nie. Nie wiem, natomiast wiem, że czasami trzeba o siebie zawalczyć, o samego siebie, tak po prostu powiedzieć sobie ja jestem ważna, mam prawo powiedzieć co czuję, czego chcę. Na zrozumienie tego musiałam długo czekać. Widzę też, jak cieszy to tych, którzy zachęcali mnie do tej zmiany, jak czekali na tę decyzję od stycznia.

I niech ten znany tekst Pabla Nerudy zagości na tej stronie. Przypominajmy sobie o tym, jak się zagalopujemy w utartych schematach, wychodźmy z tych swoich stref komfortu, grajdołków, jaskiń, zmieniajmy przekonania, które nas tak hamują.

Chciałam napisać to dla Was, joginów z Dzierżoniowa, i dla siebie i dla Iwonki, dziękując jej za ten ostatni czas spędzony razem, za pomoc i wytrwałość.

W ubiegły weekend poprowadziłam warsztaty „Łagodność w praktyce jogi“ w Dzierżoniowie.

 

Starałam się przekazać uczestnikom maksymalnie dużo z tego, czego sama się nauczyłam i co mnie, osobę praktykującą, przekonuje. Mam nadzieję, że choć przez chwilę poczuliście – piszę to dla Was, więc pozwolę sobie na bezpośredni zwrot, coś nowego w praktyce, coś zupełnie innego.

Być może Was to przekonało, być może nie i wrócicie do swoich utartych ścieżek na macie, ale nawet jeśli spróbowaliście czegoś innego, to już to, jest krokiem do przodu, bo szukacie, próbujecie i sami wybieracie. A to jest wolność wyboru, którą wam podarowała Iwona, dała Wam możliwość popróbowania, praktykowania w inny sposób.

Dla mnie ten dzień i cały ten weekend był bardzo szczególny. Po pierwsze dlatego, że spędziłam czas z ludźmi otwartymi, chętnymi, by doświadczyć czegoś nowego. Z ludźmi, którzy przyjęli mnie tak ciepło, że moja trema zniknęła tak szybko, jak jeszcze nigdy. Czułam się tam tak dobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że Iwonka musiała wyjechać z Poznania tam, bo tam czekaliście Wy, jestem pewna, że dała Wam przestrzeń na doświadczanie czegoś nowego i nie jednemu z Was dała jasność, przetarła oczy, pokazała, że można coś zmienić, że możecie sobie coś nawzajem dawać, że Dzierżoniów ma Samadhi, Szkołę Jogi, w której krąży dobra energia.

Po drugie dlatego, że podczas tego weekendu, gdy siedzieliśmy sobie we trójkę w małym, cudownym domku, między Górami Sowimi a Ślężą, domu Iwony i Adama przepełnionym miłością i tym wszystkim, czego się szuka w domu, gdy zapadał już zmrok, siedząc tylko przy zapalonych świeczkach, pozwoliłam sobie w końcu podjąć decyzję, która kiełkowała we mnie od stycznia. Złożyło się ostatnio na to kilka spraw, ale właśnie tam nagle znalazłam przestrzeń na to, by pozwolić sobie na zmianę.

Strach, jak zawsze nie pozwalał mi zrobić kroku do przodu, a w ten weekend po prostu pojawiła się na to gotowość. Poczułam lekkość w ciele, jakbym pozbyła się ciężaru ważącego tony, które nosiłam na swoich barkach. Wszystko co do mnie przyjdzie będzie nowe, tak jak dla uczestników warsztatów, ale nowe nie znaczy gorsze, złe. Nowe znaczy inne.

Zmieniamy się, rozwijamy i często nasze decyzje nie podobają się innym. Często tracimy ludzi, którzy byli obok, może przez brak zrozumienia, może dlatego, że komuś jest przyjemniej zostać tam, gdzie jest, bo sobie umościł przyjemne gniazdo i mu się nie chce go opuszczać, może tak, a może nie. Nie wiem, natomiast wiem, że czasami trzeba o siebie zawalczyć, o samego siebie, tak po prostu powiedzieć sobie ja jestem ważna, mam prawo powiedzieć co czuję, czego chcę. Na zrozumienie tego musiałam długo czekać. Widzę też, jak cieszy to tych, którzy zachęcali mnie do tej zmiany, jak czekali na tę decyzję od stycznia.

I niech ten znany tekst Pabla Nerudy zagości na tej stronie. Przypominajmy sobie o tym, jak się zagalopujemy w utartych schematach, wychodźmy z tych swoich stref komfortu, grajdołków, jaskiń, zmieniajmy przekonania, które nas tak hamują.

Chciałam napisać to dla Was, joginów z Dzierżoniowa, i dla siebie i dla Iwonki, dziękując jej za ten ostatni czas spędzony razem, za pomoc i wytrwałość.

W ubiegły weekend poprowadziłam warsztaty „Łagodność w praktyce jogi“ w Dzierżoniowie.

 

Starałam się przekazać uczestnikom maksymalnie dużo z tego, czego sama się nauczyłam i co mnie, osobę praktykującą, przekonuje. Mam nadzieję, że choć przez chwilę poczuliście – piszę to dla Was, więc pozwolę sobie na bezpośredni zwrot, coś nowego w praktyce, coś zupełnie innego.

Być może Was to przekonało, być może nie i wrócicie do swoich utartych ścieżek na macie, ale nawet jeśli spróbowaliście czegoś innego, to już to, jest krokiem do przodu, bo szukacie, próbujecie i sami wybieracie. A to jest wolność wyboru, którą wam podarowała Iwona, dała Wam możliwość popróbowania, praktykowania w inny sposób.

Dla mnie ten dzień i cały ten weekend był bardzo szczególny. Po pierwsze dlatego, że spędziłam czas z ludźmi otwartymi, chętnymi, by doświadczyć czegoś nowego. Z ludźmi, którzy przyjęli mnie tak ciepło, że moja trema zniknęła tak szybko, jak jeszcze nigdy. Czułam się tam tak dobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że Iwonka musiała wyjechać z Poznania tam, bo tam czekaliście Wy, jestem pewna, że dała Wam przestrzeń na doświadczanie czegoś nowego i nie jednemu z Was dała jasność, przetarła oczy, pokazała, że można coś zmienić, że możecie sobie coś nawzajem dawać, że Dzierżoniów ma Samadhi, Szkołę Jogi, w której krąży dobra energia.

Po drugie dlatego, że podczas tego weekendu, gdy siedzieliśmy sobie we trójkę w małym, cudownym domku, między Górami Sowimi a Ślężą, domu Iwony i Adama przepełnionym miłością i tym wszystkim, czego się szuka w domu, gdy zapadał już zmrok, siedząc tylko przy zapalonych świeczkach, pozwoliłam sobie w końcu podjąć decyzję, która kiełkowała we mnie od stycznia. Złożyło się ostatnio na to kilka spraw, ale właśnie tam nagle znalazłam przestrzeń na to, by pozwolić sobie na zmianę.

Strach, jak zawsze nie pozwalał mi zrobić kroku do przodu, a w ten weekend po prostu pojawiła się na to gotowość. Poczułam lekkość w ciele, jakbym pozbyła się ciężaru ważącego tony, które nosiłam na swoich barkach. Wszystko co do mnie przyjdzie będzie nowe, tak jak dla uczestników warsztatów, ale nowe nie znaczy gorsze, złe. Nowe znaczy inne.

Zmieniamy się, rozwijamy i często nasze decyzje nie podobają się innym. Często tracimy ludzi, którzy byli obok, może przez brak zrozumienia, może dlatego, że komuś jest przyjemniej zostać tam, gdzie jest, bo sobie umościł przyjemne gniazdo i mu się nie chce go opuszczać, może tak, a może nie. Nie wiem, natomiast wiem, że czasami trzeba o siebie zawalczyć, o samego siebie, tak po prostu powiedzieć sobie ja jestem ważna, mam prawo powiedzieć co czuję, czego chcę. Na zrozumienie tego musiałam długo czekać. Widzę też, jak cieszy to tych, którzy zachęcali mnie do tej zmiany, jak czekali na tę decyzję od stycznia.

I niech ten znany tekst Pabla Nerudy zagości na tej stronie. Przypominajmy sobie o tym, jak się zagalopujemy w utartych schematach, wychodźmy z tych swoich stref komfortu, grajdołków, jaskiń, zmieniajmy przekonania, które nas tak hamują.

Chciałam napisać to dla Was, joginów z Dzierżoniowa, i dla siebie i dla Iwonki, dziękując jej za ten ostatni czas spędzony razem, za pomoc i wytrwałość.

W ubiegły weekend poprowadziłam warsztaty „Łagodność w praktyce jogi“ w Dzierżoniowie.

 

Starałam się przekazać uczestnikom maksymalnie dużo z tego, czego sama się nauczyłam i co mnie, osobę praktykującą, przekonuje. Mam nadzieję, że choć przez chwilę poczuliście – piszę to dla Was, więc pozwolę sobie na bezpośredni zwrot, coś nowego w praktyce, coś zupełnie innego.

Być może Was to przekonało, być może nie i wrócicie do swoich utartych ścieżek na macie, ale nawet jeśli spróbowaliście czegoś innego, to już to, jest krokiem do przodu, bo szukacie, próbujecie i sami wybieracie. A to jest wolność wyboru, którą wam podarowała Iwona, dała Wam możliwość popróbowania, praktykowania w inny sposób.

Dla mnie ten dzień i cały ten weekend był bardzo szczególny. Po pierwsze dlatego, że spędziłam czas z ludźmi otwartymi, chętnymi, by doświadczyć czegoś nowego. Z ludźmi, którzy przyjęli mnie tak ciepło, że moja trema zniknęła tak szybko, jak jeszcze nigdy. Czułam się tam tak dobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że Iwonka musiała wyjechać z Poznania tam, bo tam czekaliście Wy, jestem pewna, że dała Wam przestrzeń na doświadczanie czegoś nowego i nie jednemu z Was dała jasność, przetarła oczy, pokazała, że można coś zmienić, że możecie sobie coś nawzajem dawać, że Dzierżoniów ma Samadhi, Szkołę Jogi, w której krąży dobra energia.

Po drugie dlatego, że podczas tego weekendu, gdy siedzieliśmy sobie we trójkę w małym, cudownym domku, między Górami Sowimi a Ślężą, domu Iwony i Adama przepełnionym miłością i tym wszystkim, czego się szuka w domu, gdy zapadał już zmrok, siedząc tylko przy zapalonych świeczkach, pozwoliłam sobie w końcu podjąć decyzję, która kiełkowała we mnie od stycznia. Złożyło się ostatnio na to kilka spraw, ale właśnie tam nagle znalazłam przestrzeń na to, by pozwolić sobie na zmianę.

Strach, jak zawsze nie pozwalał mi zrobić kroku do przodu, a w ten weekend po prostu pojawiła się na to gotowość. Poczułam lekkość w ciele, jakbym pozbyła się ciężaru ważącego tony, które nosiłam na swoich barkach. Wszystko co do mnie przyjdzie będzie nowe, tak jak dla uczestników warsztatów, ale nowe nie znaczy gorsze, złe. Nowe znaczy inne.

Zmieniamy się, rozwijamy i często nasze decyzje nie podobają się innym. Często tracimy ludzi, którzy byli obok, może przez brak zrozumienia, może dlatego, że komuś jest przyjemniej zostać tam, gdzie jest, bo sobie umościł przyjemne gniazdo i mu się nie chce go opuszczać, może tak, a może nie. Nie wiem, natomiast wiem, że czasami trzeba o siebie zawalczyć, o samego siebie, tak po prostu powiedzieć sobie ja jestem ważna, mam prawo powiedzieć co czuję, czego chcę. Na zrozumienie tego musiałam długo czekać. Widzę też, jak cieszy to tych, którzy zachęcali mnie do tej zmiany, jak czekali na tę decyzję od stycznia.

I niech ten znany tekst Pabla Nerudy zagości na tej stronie. Przypominajmy sobie o tym, jak się zagalopujemy w utartych schematach, wychodźmy z tych swoich stref komfortu, grajdołków, jaskiń, zmieniajmy przekonania, które nas tak hamują.

Chciałam napisać to dla Was, joginów z Dzierżoniowa, i dla siebie i dla Iwonki, dziękując jej za ten ostatni czas spędzony razem, za pomoc i wytrwałość.

W ubiegły weekend poprowadziłam warsztaty „Łagodność w praktyce jogi“ w Dzierżoniowie.

 

Starałam się przekazać uczestnikom maksymalnie dużo z tego, czego sama się nauczyłam i co mnie, osobę praktykującą, przekonuje. Mam nadzieję, że choć przez chwilę poczuliście – piszę to dla Was, więc pozwolę sobie na bezpośredni zwrot, coś nowego w praktyce, coś zupełnie innego.

Być może Was to przekonało, być może nie i wrócicie do swoich utartych ścieżek na macie, ale nawet jeśli spróbowaliście czegoś innego, to już to, jest krokiem do przodu, bo szukacie, próbujecie i sami wybieracie. A to jest wolność wyboru, którą wam podarowała Iwona, dała Wam możliwość popróbowania, praktykowania w inny sposób.

Dla mnie ten dzień i cały ten weekend był bardzo szczególny. Po pierwsze dlatego, że spędziłam czas z ludźmi otwartymi, chętnymi, by doświadczyć czegoś nowego. Z ludźmi, którzy przyjęli mnie tak ciepło, że moja trema zniknęła tak szybko, jak jeszcze nigdy. Czułam się tam tak dobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że Iwonka musiała wyjechać z Poznania tam, bo tam czekaliście Wy, jestem pewna, że dała Wam przestrzeń na doświadczanie czegoś nowego i nie jednemu z Was dała jasność, przetarła oczy, pokazała, że można coś zmienić, że możecie sobie coś nawzajem dawać, że Dzierżoniów ma Samadhi, Szkołę Jogi, w której krąży dobra energia.

Po drugie dlatego, że podczas tego weekendu, gdy siedzieliśmy sobie we trójkę w małym, cudownym domku, między Górami Sowimi a Ślężą, domu Iwony i Adama przepełnionym miłością i tym wszystkim, czego się szuka w domu, gdy zapadał już zmrok, siedząc tylko przy zapalonych świeczkach, pozwoliłam sobie w końcu podjąć decyzję, która kiełkowała we mnie od stycznia. Złożyło się ostatnio na to kilka spraw, ale właśnie tam nagle znalazłam przestrzeń na to, by pozwolić sobie na zmianę.

Strach, jak zawsze nie pozwalał mi zrobić kroku do przodu, a w ten weekend po prostu pojawiła się na to gotowość. Poczułam lekkość w ciele, jakbym pozbyła się ciężaru ważącego tony, które nosiłam na swoich barkach. Wszystko co do mnie przyjdzie będzie nowe, tak jak dla uczestników warsztatów, ale nowe nie znaczy gorsze, złe. Nowe znaczy inne.

Zmieniamy się, rozwijamy i często nasze decyzje nie podobają się innym. Często tracimy ludzi, którzy byli obok, może przez brak zrozumienia, może dlatego, że komuś jest przyjemniej zostać tam, gdzie jest, bo sobie umościł przyjemne gniazdo i mu się nie chce go opuszczać, może tak, a może nie. Nie wiem, natomiast wiem, że czasami trzeba o siebie zawalczyć, o samego siebie, tak po prostu powiedzieć sobie ja jestem ważna, mam prawo powiedzieć co czuję, czego chcę. Na zrozumienie tego musiałam długo czekać. Widzę też, jak cieszy to tych, którzy zachęcali mnie do tej zmiany, jak czekali na tę decyzję od stycznia.

I niech ten znany tekst Pabla Nerudy zagości na tej stronie. Przypominajmy sobie o tym, jak się zagalopujemy w utartych schematach, wychodźmy z tych swoich stref komfortu, grajdołków, jaskiń, zmieniajmy przekonania, które nas tak hamują.

Chciałam napisać to dla Was, joginów z Dzierżoniowa, i dla siebie i dla Iwonki, dziękując jej za ten ostatni czas spędzony razem, za pomoc i wytrwałość.

W ubiegły weekend poprowadziłam warsztaty „Łagodność w praktyce jogi“ w Dzierżoniowie.

 

Starałam się przekazać uczestnikom maksymalnie dużo z tego, czego sama się nauczyłam i co mnie, osobę praktykującą, przekonuje. Mam nadzieję, że choć przez chwilę poczuliście – piszę to dla Was, więc pozwolę sobie na bezpośredni zwrot, coś nowego w praktyce, coś zupełnie innego.

Być może Was to przekonało, być może nie i wrócicie do swoich utartych ścieżek na macie, ale nawet jeśli spróbowaliście czegoś innego, to już to, jest krokiem do przodu, bo szukacie, próbujecie i sami wybieracie. A to jest wolność wyboru, którą wam podarowała Iwona, dała Wam możliwość popróbowania, praktykowania w inny sposób.

Dla mnie ten dzień i cały ten weekend był bardzo szczególny. Po pierwsze dlatego, że spędziłam czas z ludźmi otwartymi, chętnymi, by doświadczyć czegoś nowego. Z ludźmi, którzy przyjęli mnie tak ciepło, że moja trema zniknęła tak szybko, jak jeszcze nigdy. Czułam się tam tak dobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że Iwonka musiała wyjechać z Poznania tam, bo tam czekaliście Wy, jestem pewna, że dała Wam przestrzeń na doświadczanie czegoś nowego i nie jednemu z Was dała jasność, przetarła oczy, pokazała, że można coś zmienić, że możecie sobie coś nawzajem dawać, że Dzierżoniów ma Samadhi, Szkołę Jogi, w której krąży dobra energia.

Po drugie dlatego, że podczas tego weekendu, gdy siedzieliśmy sobie we trójkę w małym, cudownym domku, między Górami Sowimi a Ślężą, domu Iwony i Adama przepełnionym miłością i tym wszystkim, czego się szuka w domu, gdy zapadał już zmrok, siedząc tylko przy zapalonych świeczkach, pozwoliłam sobie w końcu podjąć decyzję, która kiełkowała we mnie od stycznia. Złożyło się ostatnio na to kilka spraw, ale właśnie tam nagle znalazłam przestrzeń na to, by pozwolić sobie na zmianę.

Strach, jak zawsze nie pozwalał mi zrobić kroku do przodu, a w ten weekend po prostu pojawiła się na to gotowość. Poczułam lekkość w ciele, jakbym pozbyła się ciężaru ważącego tony, które nosiłam na swoich barkach. Wszystko co do mnie przyjdzie będzie nowe, tak jak dla uczestników warsztatów, ale nowe nie znaczy gorsze, złe. Nowe znaczy inne.

Zmieniamy się, rozwijamy i często nasze decyzje nie podobają się innym. Często tracimy ludzi, którzy byli obok, może przez brak zrozumienia, może dlatego, że komuś jest przyjemniej zostać tam, gdzie jest, bo sobie umościł przyjemne gniazdo i mu się nie chce go opuszczać, może tak, a może nie. Nie wiem, natomiast wiem, że czasami trzeba o siebie zawalczyć, o samego siebie, tak po prostu powiedzieć sobie ja jestem ważna, mam prawo powiedzieć co czuję, czego chcę. Na zrozumienie tego musiałam długo czekać. Widzę też, jak cieszy to tych, którzy zachęcali mnie do tej zmiany, jak czekali na tę decyzję od stycznia.

I niech ten znany tekst Pabla Nerudy zagości na tej stronie. Przypominajmy sobie o tym, jak się zagalopujemy w utartych schematach, wychodźmy z tych swoich stref komfortu, grajdołków, jaskiń, zmieniajmy przekonania, które nas tak hamują.

Chciałam napisać to dla Was, joginów z Dzierżoniowa, i dla siebie i dla Iwonki, dziękując jej za ten ostatni czas spędzony razem, za pomoc i wytrwałość.

W ubiegły weekend poprowadziłam warsztaty „Łagodność w praktyce jogi“ w Dzierżoniowie.

 

Starałam się przekazać uczestnikom maksymalnie dużo z tego, czego sama się nauczyłam i co mnie, osobę praktykującą, przekonuje. Mam nadzieję, że choć przez chwilę poczuliście – piszę to dla Was, więc pozwolę sobie na bezpośredni zwrot, coś nowego w praktyce, coś zupełnie innego.

Być może Was to przekonało, być może nie i wrócicie do swoich utartych ścieżek na macie, ale nawet jeśli spróbowaliście czegoś innego, to już to, jest krokiem do przodu, bo szukacie, próbujecie i sami wybieracie. A to jest wolność wyboru, którą wam podarowała Iwona, dała Wam możliwość popróbowania, praktykowania w inny sposób.

Dla mnie ten dzień i cały ten weekend był bardzo szczególny. Po pierwsze dlatego, że spędziłam czas z ludźmi otwartymi, chętnymi, by doświadczyć czegoś nowego. Z ludźmi, którzy przyjęli mnie tak ciepło, że moja trema zniknęła tak szybko, jak jeszcze nigdy. Czułam się tam tak dobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że Iwonka musiała wyjechać z Poznania tam, bo tam czekaliście Wy, jestem pewna, że dała Wam przestrzeń na doświadczanie czegoś nowego i nie jednemu z Was dała jasność, przetarła oczy, pokazała, że można coś zmienić, że możecie sobie coś nawzajem dawać, że Dzierżoniów ma Samadhi, Szkołę Jogi, w której krąży dobra energia.

Po drugie dlatego, że podczas tego weekendu, gdy siedzieliśmy sobie we trójkę w małym, cudownym domku, między Górami Sowimi a Ślężą, domu Iwony i Adama przepełnionym miłością i tym wszystkim, czego się szuka w domu, gdy zapadał już zmrok, siedząc tylko przy zapalonych świeczkach, pozwoliłam sobie w końcu podjąć decyzję, która kiełkowała we mnie od stycznia. Złożyło się ostatnio na to kilka spraw, ale właśnie tam nagle znalazłam przestrzeń na to, by pozwolić sobie na zmianę.

Strach, jak zawsze nie pozwalał mi zrobić kroku do przodu, a w ten weekend po prostu pojawiła się na to gotowość. Poczułam lekkość w ciele, jakbym pozbyła się ciężaru ważącego tony, które nosiłam na swoich barkach. Wszystko co do mnie przyjdzie będzie nowe, tak jak dla uczestników warsztatów, ale nowe nie znaczy gorsze, złe. Nowe znaczy inne.

Zmieniamy się, rozwijamy i często nasze decyzje nie podobają się innym. Często tracimy ludzi, którzy byli obok, może przez brak zrozumienia, może dlatego, że komuś jest przyjemniej zostać tam, gdzie jest, bo sobie umościł przyjemne gniazdo i mu się nie chce go opuszczać, może tak, a może nie. Nie wiem, natomiast wiem, że czasami trzeba o siebie zawalczyć, o samego siebie, tak po prostu powiedzieć sobie ja jestem ważna, mam prawo powiedzieć co czuję, czego chcę. Na zrozumienie tego musiałam długo czekać. Widzę też, jak cieszy to tych, którzy zachęcali mnie do tej zmiany, jak czekali na tę decyzję od stycznia.

I niech ten znany tekst Pabla Nerudy zagości na tej stronie. Przypominajmy sobie o tym, jak się zagalopujemy w utartych schematach, wychodźmy z tych swoich stref komfortu, grajdołków, jaskiń, zmieniajmy przekonania, które nas tak hamują.

Chciałam napisać to dla Was, joginów z Dzierżoniowa, i dla siebie i dla Iwonki, dziękując jej za ten ostatni czas spędzony razem, za pomoc i wytrwałość.

W ubiegły weekend poprowadziłam warsztaty „Łagodność w praktyce jogi“ w Dzierżoniowie.

 

Starałam się przekazać uczestnikom maksymalnie dużo z tego, czego sama się nauczyłam i co mnie, osobę praktykującą, przekonuje. Mam nadzieję, że choć przez chwilę poczuliście – piszę to dla Was, więc pozwolę sobie na bezpośredni zwrot, coś nowego w praktyce, coś zupełnie innego.

Być może Was to przekonało, być może nie i wrócicie do swoich utartych ścieżek na macie, ale nawet jeśli spróbowaliście czegoś innego, to już to, jest krokiem do przodu, bo szukacie, próbujecie i sami wybieracie. A to jest wolność wyboru, którą wam podarowała Iwona, dała Wam możliwość popróbowania, praktykowania w inny sposób.

Dla mnie ten dzień i cały ten weekend był bardzo szczególny. Po pierwsze dlatego, że spędziłam czas z ludźmi otwartymi, chętnymi, by doświadczyć czegoś nowego. Z ludźmi, którzy przyjęli mnie tak ciepło, że moja trema zniknęła tak szybko, jak jeszcze nigdy. Czułam się tam tak dobrze. Pomyślałam sobie wtedy, że Iwonka musiała wyjechać z Poznania tam, bo tam czekaliście Wy, jestem pewna, że dała Wam przestrzeń na doświadczanie czegoś nowego i nie jednemu z Was dała jasność, przetarła oczy, pokazała, że można coś zmienić, że możecie sobie coś nawzajem dawać, że Dzierżoniów ma Samadhi, Szkołę Jogi, w której krąży dobra energia.

view

Po drugie dlatego, że podczas tego weekendu, gdy siedzieliśmy sobie we trójkę w małym, cudownym domku, między Górami Sowimi a Ślężą, domu Iwony i Adama przepełnionym miłością i tym wszystkim, czego się szuka w domu, gdy zapadał już zmrok, siedząc tylko przy zapalonych świeczkach, pozwoliłam sobie w końcu podjąć decyzję, która kiełkowała we mnie od stycznia. Złożyło się ostatnio na to kilka spraw, ale właśnie tam nagle znalazłam przestrzeń na to, by pozwolić sobie na zmianę.

Strach, jak zawsze nie pozwalał mi zrobić kroku do przodu, a w ten weekend po prostu pojawiła się na to gotowość. Poczułam lekkość w ciele, jakbym pozbyła się ciężaru ważącego tony, które nosiłam na swoich barkach. Wszystko co do mnie przyjdzie będzie nowe, tak jak dla uczestników warsztatów, ale nowe nie znaczy gorsze, złe. Nowe znaczy inne.

Zmieniamy się, rozwijamy i często nasze decyzje nie podobają się innym. Często tracimy ludzi, którzy byli obok, może przez brak zrozumienia, może dlatego, że komuś jest przyjemniej zostać tam, gdzie jest, bo sobie umościł przyjemne gniazdo i mu się nie chce go opuszczać, może tak, a może nie. Nie wiem, natomiast wiem, że czasami trzeba o siebie zawalczyć, o samego siebie, tak po prostu powiedzieć sobie ja jestem ważna, mam prawo powiedzieć co czuję, czego chcę. Na zrozumienie tego musiałam długo czekać. Widzę też, jak cieszy to tych, którzy zachęcali mnie do tej zmiany, jak czekali na tę decyzję od stycznia.

I niech ten znany tekst Pabla Nerudy zagości na tej stronie. Przypominajmy sobie o tym, jak się zagalopujemy w utartych schematach, wychodźmy z tych swoich stref komfortu, grajdołków, jaskiń, zmieniajmy przekonania, które nas tak hamują.

Chciałam napisać to dla Was, joginów z Dzierżoniowa, i dla siebie i dla Iwonki, dziękując jej za ten ostatni czas spędzony razem, za pomoc i wytrwałość.