Kolejna zima w domu pod Lipą za nami. Tym razem grudzień dość mokry, ale w niczym nam to nie przeszkadzało. Praktyki intensywne i lżejsze także oraz sesje medytacyjne odbywały się w ciepłej, nawet gorącej atmosferze. Nie zbrakło spacerów, czasu dla siebie, relaksu przy dźwiękach mis oraz czasu z Agatą, naszą masażystką, która od lat jeździe z nami do Domu pod Lipą.
Tym razem ten czas był dla mnie dość trudny, bo ponad połowa grupy to były dla mnie nowe osoby, ale moje obawy zwykle bywają niepotrzebne, bo mam takie wrażenie, że wszystkie uczestniczki odnalazły się w mojej wrażliwości i temperamencie, że wspólnie dałyśmy sobie dużo dobrego.
Mam cichą nadzieję, że spotkamy się jeszcze na macie, podczas innych wyjazdów i nie tylko. Mocno w to wierzę.